sobota, 7 listopada 2009

Blood aka Postal2 AWP

Jest to recenzja, mimo wszystko, gry Postal2 : A weekend in Paradise. Jak i sama gra, jest to tekst dozwolony tylko od lat 18. Nie biorę więc żadnej odpowiedzialności za szkody powstałe w psychice, problemy z erekcją czy oddawaniem moczu po przeczytaniu tego tekstu. Jeśli nie czujesz się wystarczająco dojrzały na przeczytanie paru „kurw”, obrzydzają cię opisy morderstw i tym podobne- nie czytaj. Zostałeś ostrzeżony.


Krew. Wszędzie krew. Na posadzce wielkie kałuże, gdzieniegdzie widać przebłyski jasnoszarych płytek z błękitnymi fugami. Niebieskie ściany zachlapane czerwoną pożogą w różne niesymetryczne wzory. Z sufitu kapiąca czerwona maź.... Uwielbiasz to. Przeładowujesz swojego Shotguna i idziesz wprost korytarzem do ostatniego pokoju. Ona wie, że już nie ma ucieczki... Ale coś przykuwa twoją uwagę. Taa... to nie kolejna część jego mięśnia, wątroby czy Bóg jeszcze wie czego. To głowa. Z uśmiechem na ustach klękasz przy tej ocalałej z serii strzałów resztce tego miernego ciała. Pamiętasz dobrze ten cios wymierzony dokładnie w twój nos. Boli do tej pory... Ale ty to kochasz. Kochasz to uczucie, praktycznie żyjesz tylko dla zadawania i otrzymywania bólu. Wymierzasz silny cios z kolby swojej wiernej strzelby. Kruszy się czaszka, zęby wypadają. Ciebie interesują tylko przedtrzonowce. Zbierasz je. Jest to dla ciebie trofeum. Dlaczego? Chuj wie. Wiesz tylko, że musisz to robić. Wstajesz, kopiesz bezceremonialnie to co zostało z resztki jego łba i udajesz się powolnym krokiem do ostatniego pokoju. Wiesz, że ona tam czeka. Jego żona czy tam kochanka. To nie ma znaczenia. Musi zginąć. Otwierasz drzwi silnym kopem. Ona klęczy w kącie, płacze zasłaniając twarz rękami. Działa to na twój instynkt samozachowawczy, podnieca, ale rządza mordu jest silniejsza. Poza tym i tak nie masz za wiele czasu... Zanim zdążyłeś zrobić cokolwiek ona, jakby w przypływie śmiałości, krzyknęła:
- Czego chcesz?!
- Twojej śmierci.
Robisz krok do przodu unosząc powoli broń....
- Ale...Ale... Dlaczego... ?
- Uspokój się to nie będzie boleć...
Robisz jeszcze jeden krok i myślisz o tym, ile ci zostało naboi. Jeden. Albo dwa. Więc trzeba to załatwić jednym ciosem....
- Nieee! Stój....
Perfekcyjnie łącząc umiejętności siły, celności i bezpardonowości wpychasz ofierze do ust lufę swojego Shotguna. Patrzysz jeszcze przez sekundę na te łzy, na te błagalne oczy i pociągasz za spust. Siła uderzenia rozwaliła mózg kobiety na części setne, tak samo jak czaszkę. I zaś twoje oczy widzą krew. Jest to dla ciebie narkotyk, sam widok cię uspokaja, a zarazem wprowadza w wściekłość, stajesz się nieśmiertelny. Ale ta faza nie trwa długo. Tym razem coś spierdoliłeś. Kawałek czaszki rozwalił szybę, przez co gliny mogą przyjechać o wiele szybciej, zaalarmowani przez mieszkańców kamienicy. Z łba suki niewiele zostało, więc darujesz sobie szukanie trofeów. Przechodzisz przez znany ci korytarz, stawiając kroki na mokrej posadzce, gdy zaś to słyszysz. Płacz. Płacz dziecka. Zastanawiasz się czy to aby nie znowu twój zasrany łeb zeschizował. Ale płacz wydawał się dochodzić z sąsiedniego pokoju, tego, który przeoczyłeś. Wchodzisz tam. Widzisz dość ładny pokoik dziecięcy, blask dobroci jego rodziców bije przez niego. Na środku stoi kołyska, a w niej mały sprawca rabanu. Usta miał najwidoczniej związane jakąś szmatą, ze smoczkiem, żeby nie jazgotał. Ktoś tylko na szybko zabezpieczył dopływ tlenu robiąc dziurkę w szmacie i smoczku. Jakie to pomysłowe. Żeby nie został przypadkiem zabity przez to co ma go chronić...
- A więc to tak sobie twoi starzy wymyślili... zostaną zabici, a mały mściciel dorośnie w gniewie i ich pomści... Nie dzisiaj, synku. Dzisiaj jest pierwszy dzień końca twojego życia. Nie lubię mieć wrogów...
Mówiąc to przyglądałeś się berbeciowi, który kogoś ci przypominał... Tak. Miałeś wtedy 14 lat. I pojawił się w twojej rodzinie on. Twój brat. Rodzice przestali się tobą zajmować. Nie odpowiadało ci to, bo od małego lubiłeś być w centrum uwagi. W końcu go zabiłeś... Za co? Bo zajął twoje miejsce. Jak? Dolałeś do mleka denaturatu bezbarwnego. Banalne i genialne. Patrzenie na to jak umiera twoja pierwsza ofiara przepełniało cię dziką satysfakcją... jak zaczął wypluwać krew to właśnie wtedy uświadomiłeś sobie co jest esencją twojego życia...
Otrząsnąłeś się z tego lekkiego transu.
- Dość wspomnień. Giń marna egzystencjo!
Włożyłeś mu do ust lufę i pociągnąłeś za spust....
Klik.
- Co do kurwy?
Zapomniałeś przeładować. Robisz to teraz, tym razem mierząc w brzuch i naciskając ponownie za spust...
Klik.
- No ja pierdole...
Brakło amunicji. Z wielkim żalem chowasz broń, wyciągając granat odłamkowy.
- Zginiesz bardziej malowniczą śmiercią gnojku.
Wkładasz granat mu do ust, ustawiasz zapalnik na dziesięć sekund i wyciągasz zawleczkę.
- Do zobaczenia w piekle
Spokojnie wychodzisz zamykając drzwi i odchodzisz w kierunku wyjścia. Huk i odgłos mięsa odbijającego się od ścian utwierdza cię w przekonaniu, że kolejna niewinna osoba właśnie została pozbawiona życia. Wychodzisz z mieszkania, zamykasz drzwi na klucz. Ostrożności nigdy za wiele, każda minuta pierdolenia się policji z drzwiami, to pięć minut dla ciebie na ukrycie swojej egzystencji. Więc spokojnie kierujesz się wgłąb korytarza.
Nie są to twoje pierwsze ofiary. Dlaczego więc oni? Bo gość wjebał się przed ciebie w kolejce do kasy w spożywczaku... w sklepie oddalonym 5 kilometrów stąd. Ty nie zapominasz. Jesteś mścicielem. Nie wolno ci...

I choć moje ręce są splamione krwią
I choć gliny wciąż podjeżdżają pod mój dom, to i tak wiem, że robię dobrze
Bo każdy z nas może żyć już spokojnie.


Jestem normalnym człowiekiem. Więc jak każdy normalny człowiek wkurwiam się, kiedy dostanę banię za nic. Wkurwiam się jak jakiś idiota przejedzie szybko samochodem po kałuży, kiedy ja przechodzę. Wkurwiają mnie kolejki w sklepach. Wkurwiają mnie dzieciaki neostrady, trolle i inne „superhirołsy” internetowo-forumowe. I wiele innych, można by wymieniać w nieskończoność. Wiadomo, człowiek swą cierpliwość ma. Można się wykłócić z nauczycielką o niesłusznie przyznaną jedynkę, czy ponaglić klientów sklepów. Tylko, że w rzeczywistym świecie efekty są raczej odwrotne od zamierzonych i możemy zostać zbesztani. Są osoby które w takich sytuacjach sięgną po Colt’a, H&K czy co tam jeszcze ojciec trzyma w szafce i rozpoczną rozróbe. Takie osoby trzeba zamykać; nie leczyć bo na to jest za późno. Inni zaś odejdą ze spokojem ze zgorszoną miną, klnąc w duchu na niedogodności życia codziennego. Dla takich osób powstał właśnie Postal2. Symulacja Wkurwionego Człowieka, czyli co byś mógł zrobić jeśli nie liczyłbyś się z konsekwencjami.

Barrel One: Touch your moterfuckin flesh
Barrel Two: Touch your fuckin heart or the chest


Jesteśmy Kolesiem( z oryginalnego Postal Dude). Jak każdy z nas on i również ma swoje sprawy do załatwienia na mieście. Zwykłe sprawy, jak kupić mleko, odebrać czek, oddać książki do biblioteki, kupić choinkę na świętą i tym podobne. Gdzie jest haczyk ? W, nazwijmy to, realizmie. Możesz łaskawie czekać aż cię obsłużą przy kasie i wyjść. Możesz wsiąść mleko i udać się do wyjścia jak gdyby nigdy nic. Możesz wyciągnąć Shotguna i wyciąć wszystkich ludzi dookoła, a co tam. „Trzeba było szybciej kończyć zakupy, miałem zamiar zapłacić”. Więc dlaczego do cholery jest nagonka na tego typu gry? Na filmy Tarantina nigdy nie sypały się aż takie gromy, chociaż krwi w Kill Billu było w jednej scenie o wiele więcej niż średnio na jednym obszarze poleje się w Postalu. Co z tego że filmy poruszają tematy o wiele dalej niż gry, gdyby ktoś zrobił grę gdzie celem jednej, powiedzmy, misji byłoby zabicie i zgwałcenie( w tej kolejności) kobiety niewygodnej dla danej organizacji, zrobiłaby się afera na całym świecie, gra dostałaby embargo na większość państw. Ponadto niektóre rynki bojkotowałyby gry i wychodziłyby na nie tylko gry bez przemocy, vide rynek Niemiecki.. A taki sam film? Wywołałby kontrowersje, wszystkie kina by go puszczały ze względu na oglądalność; i oglądałyby go dzieci, pomimo wyraźnej „18+” na plakacie filmowym. Czemu? Bo Hollywood z jednego filmu przynosi więcej zysku niż cały dorobek średniej firmy developerskiej, a jak wiadomo to kasa rządzi światem...

Musisz biec, lecz ty wiesz, że to za mało jest, oni wciąż cię doganiają, lecz...


Postal się przed tym zabezpieczył. Ich linia obrony jest prosta: jeżeli zrobiłeś coś, co widziałeś w grze( na przykład rozwaliłeś komuś łeb łopatą, bo cię zaczepił) to po pierwsze nie musiałeś tego robić w grze. Mogłeś uciec. Możesz kogoś oblać benzyną, podpalić zapałkami, a następnie zgasić własnym moczem. Ale nie musisz. Możesz stawiać opór gliniarzom, strzelając jak opętany z rakietnicy. Ale możesz również dać się zakuć. Więc... czy jest to symulacja psychola, a może zwykła strzelanka? Może tu niech gra obroni się sama: „Cholera jasna, wychodziłem sobie spokojnie za swoimi sprawami, ciesząc się prawem do posiadania broni, a wyście się na mnie rzucili?!”. Jedni odczytają ironię, drudzy genialne wytłumaczenie, więc nie da się tego jednoznacznie określić. Ale mniejsza z tym...Ważne i niepodważalne jest, że trzeba zabijać. W pierwszym dniu gry ludzie protestujący przeciw brutalności w grach wparowują do siedziby RwS ( producent Postala) ze strzelbami i pistoletami. My akurat w tym momencie odbieramy czek i wypowiedzenie z pracy, ale i tak zarobimy przy tym parę kulek od protestujących. Więc musimy korzystać z prawa nadanego nam przez konstytucję do obrony własnej. Ale recenzja ma być opisem gry, a nie jej treści merytorycznej i czego uczy, więc dalsze uwagi sobie daruje.

You got a problem? I got a problem solver- and it name is revolver.


Wspominałem wcześniej jakiego typu misję będziemy zaliczać i jakie będą sposoby ich rozwiązywania. W grze mamy dość spory arsenał broni do radzenia sobie z każdym problemem, przed którym staniemy w grze. Opisywana przeze mnie gra dotyczy dodatku fanów „A Weekend In Paradise”, więc poszczególne wersje gry mogą się różnić. Wybór jest naprawdę spory, począwszy od łopaty, wideł, młota, tasaka, po szurikeny, święte granaty ręczne( od tych znanych z wormsow różnią się tym, że po uderzeniu w ziemie rozpadają się na parę kawałków, każdy z nich sieje równie duże spustoszenie), karabin M4, Shotgun, aż do puszek z Cyklonem B( gaz używany do mordowania więźniów przez nazistów w obozie koncentracyjnym Auschwitz- Birkenau) czy mini rakietą nuklearną. Ta ostatnia szczególnie się przydaje, ale niestety jej działanie nie jest takie jakie byśmy mogli oczekiwać( czytaj: nie rozpieprza połowy planszy). Z oryginalniejszych broni mamy jeszcze benzynę( którą możemy lać, dopóki nam się nie skończy, nie wiem czy jest jakieś specjalne ograniczenie ilości litrów wylanych na planszy i, oczywiście, podpalić), głowę krowy o działaniu podobnym do Cyklonu B( ale o połowę słabszym), czarną bilę bilardową( najmocniejszy z granatów) i wyrzutnię kotów( koty są genetycznie zmutowane i zaczynają atakować wirowym obrotem, które znamy z Crasha).

Wybieraj, wybieraj wybieraj co wolisz:
Prawą czy lewą rękę mam ci upierdolić?


W grze co prawda możemy zabijać „tylko” za pomocą ustalonych z góry broni. Ale za to sama animacja śmierci zadowoli każdego, kto uwielbia mięso na ekranie. Jeżeli przetniemy kogoś w pół, na przykład szurikenem, tasakiem czy kosą, z jego górnej części dosłownie wypływają jelita, żołądek wątroba i tak dalej. Możemy odcinać powoli nogi, ręce sprawdzając przy tym, jak długo nasza ofiara wytrzyma. Można również jednym sprawnym ruchem pozbawić wrogów głowy, krew tryskająca z pustej szyi jest dość ciekawie zrobiona. Można też ją rozwalić, części mózgu i czaszki rozsypią się po w odległości kilku metrów. Szkoda tylko, że szybko znikają.
Wszystkie zadania w pierwszej części gry wykonujemy na zasadzie wyboru; ot mamy miasto i musimy leźć przez jego połowę, żeby dojść do na przykład lekarza. Nie jest to może za wygodne, ale jeśli chcemy rozpocząć seryjną rzeźnie w Paradise City to jest to rozwiązanie wręcz idealne.


Moje myśli z piekła są szalone, me marzenia w kaftanie uwięzione
O kurwa mać! Czy będę silny by się z niego wyrwać?


W drugiej części gry zostajemy zamknięci w szpitalu i musimy z niego uciec, by uratować naszego psa ze schroniska, znanego z różnych dziwnych eksperymentów na zwierzętach. Po drodze zajmiemy się załatwianiem zombiaków, chorobą wściekłych krów czy atakowaniem bazy talibów. Teraz nie mamy swobody jaką mieliśmy w podstawowej części gry, do celu idziemy utartą ścieżką. Podczas gry uświadczymy również elementy schizofrenii bohatera, ujawniającą się innym postrzeganiem świata bohatera i atakowaniem przez dość silnych przeciwników, mianowicie małych klonów Garego Colmana. Możemy również użyć jego autobiografi aby stać się chwilowo chroniony przez miniaturowe główki Garego, które atakują wszystkich, których będziemy chcieli. Dość potężną broń, ale to niestety koniec zmian.
W kwestii graficznej gra nie powalała już w momencie samej premiery( 2003 rok), więc trudno teraz oczekiwać wiele. Nie mamy zbyt wielkiej interakcji z otoczeniem. Postacie wyglądają bardzo ubogo, ich mimiki bardziej wyglądają na grymasy bólu niż na próbę powiedzenia czegokolwiek. Chyba że to tak miało wyglądać, żeby podkreślić klimat tej niecodziennej produkcji. Maksymalna rozdzielczość produkcji wynosi 1024x768. Szkoda, że nie można jej zmienić na jakąkolwiek z przedziału 16:9, więc gra wygląda trochę dziwnie na monitorze panoramicznym. Tekstury zresztą też nie są najwyższych lotów, bez AA się nie obejdzie. Poza tym mamy słabą optymalizację kodu gry, czasem animacja potrafi nieźle chrupnąć. Ale za to flaczki czy animacje umierania wyglądają słodko, podobnie jak bezładny bieg podpalonych ludzi.


Is it DRE? Is it DRE?
No, that’s SKI in a purple six tray, G-T-A, killing any motherfucker walkin’



Oprawa dźwiękowa jest genialna. Teksty kolesia po prostu wymiatają, do przechodniów też nie można mieć zastrzeżeń. Mamy teksty typu: „ Zajeboooza”, „ Jaja se szmato robisz!?!”, „ Rządzisz!”, to w wypadku operacji przy kasie. Jeśli kogoś przypadkiem potrącimy na drodze, możemy zostać powitani krótkim „ Jednokierunkowa!”. Kiedy wpadniemy w szał zabijania, nasz koleś zacznie wyliczać, za kogo kolejne ofiary umierają, czyli za papieża, za małpkę bobo, za tatusia i tym podobne. To trzeba przeżyć, tego się nie da opisać w Wordzie. Odgłosy broni, czy kota użytego jako tłumika są równie dobre.
Ta gra ma klimat, na który składają się genialny pomysł, idealny dubbing i kwestie mówione, możliwość rozróby na maxa, hektolitry krwi i mnóstwo „części zamiennych” ciał, które na czarnym rynku sięgnęłyby parę milionów zielonych. Takich gier brakuje; mamy co prawda GTA ale tam się nie da rozczłonkować ciał, no i policja dowala się o wszystko. Jedyny mankament tej gry: grafika przestaje mieć znaczenie kiedy wkoło nas leży 30 ciał pozbawionych różnych części ciał. Chcesz odreagować po kolejnej bani, kłótni ze starszą/starszym/bratem/siorką/dziewczyną/kumplem czy banie na forum? Włączaj Postala i nie przestawaj rozpierdalać, dopóki nie poczujesz się lepiej.

Źródła cytatów:
Kaliber44: Usłysz Nasze Demo.
Kaliber44: Księga Tajemnicza: Prolog
Dr. Dre & Ice Cube: Natural Born Killaz
Dr. Dre: Dr. Dre & E-A-Ski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz