piątek, 11 grudnia 2009

Fable2

Wielki comeback niedługo, na razie mam dla was nową reckę :)

Praktycznie od pierwszych momentów mojej kariery jako gracz towarzyszyły mi gry Petera Molyneuxa. Za czasów PSX’a było to Theme Hospital( okraszona świetnym humorem strategia ekonomiczna traktująca o budowaniu szpitala od podmiejskiej przychodni do specjalistycznej kliniki) i demko Populous: The Begining; strategia oparta na schemacie „ zbierz surowce- rozbuduj wioskę- rozbuduj armię- wyprowadź atak” z paroma ciekawymi pomysłami. Na PC natomiast grałem w obie części Black And White; ba, dalej gram z miłą chęcia. Bo cóż może być przyjemniejszego od bycia bogiem ? Na dodatek wszystko zależało od gracza; jesteś dobry czy zły? Uratujesz wioskę w potrzebie, czy dobijesz ją? Potem zakupiłem Xboxa i zatopiłem swe zęby w Fable- pierwszym podejściem Petera do tematyki RPG. Bardzo udanym, należy dodać. Cały nowy świat, piękne( choć za małe) lokacje, liczba dostępnych opcji, innowacyjny system zbierania doświadczenia to wszystko zalety tej produkcji. Aczkolwiek nie obyło się bez wad, takich jak krótki czas przejścia, czy bardzo casualowe walki. Na długo przed zakupem „ trzystasześćdziesiątki” wpisałem Fable2 na mojej liście gier Must Have na jednej z czołowych lokat, bo wiedziałem, że dostanę grę, która mnie przykuje do konsoli na długie godziny i będzie głównym sprawcą ewentualnego RRoD’a w mojej konsoli( splunąć dwa razy przez lewe ramię, odpukać w niemalowane drewno, wszystko po to, żeby nie zapeszyć, bo ciągle w to gram ;P). Na moje szczęście gra spełniła tylko swoje pierwsze założenie przed premierą w moim czytniku, ale niestety, nie jest ona perfekcyjna. Na refleksje na temat drugiej gry RPG Molyneuxa zapraszam do dalszej części recenzji.

Gra zaczyna się około 600 lat po wydarzeniach znanych z oryginalnego Fable. Stare królestwo rozpadło się, po tym jak ówczesny władca użył Iglicy Zniszczenia, aby zniszczyć wszystko, co według jego było przyczyną chaosu i wprowadzić nowy ład. Po „ formacie”, upływie tych sześciuset lat i powróceniu do ładu i składu ludzkości, po raz kolejny znalazł się idiota, który próbuje zbudować na nowo Iglicę; i tu wkraczasz ty, dzielny poszukiwaczu przygód, choć od samego początku o tym nie wiesz. Gra zaczyna się podobnie jak poprzedniczka, z tym, że możemy wybrać płeć naszego bohatera. Ale tym razem nie prowadzimy sielankowego trybu życia w małej spokojnej wiosce z całą rodzinką, tylko siedzimy w slumsach Bowerstone z siostrą, marząc o ciepłym wnętrzu zamku Fairfax. Gdy się w końcu do niego dostajemy( poprzez zgrabnie wpleciony w system gry interaktywny tutorial, gdzie uczymy się kierować postacią, interakcji z otoczeniem) odkrywamy, że to właściciel zamku, Lord Lucien planuje odbudować Iglicę i my, jako potomkowie bohaterów, stoimy na jego przeszkodzie do tego. Nasza siostra zostaje zabita, my cudem uchodzimy z życiem i chcemy się zemścić. Czyli powtórka z rozrywki, zieew. Przez te 4 lata od premiery pierwszej części Fable Peter mógł wymyślić bardziej oryginalny motyw przewodni niż zemsta. W każdym razie naszym głównym celem będzie odnaleźć w świecie gry 3 innych bohaterów, żeby pomogli nam skopać tyłek Lucienowi.

Na całe szczęście za dość średnim motywem przewodnim kryje się całkiem dobrze dopracowana i przyjemna gra. I tu mam też dość ważną uwagę do wszystkich graczy: jeżeli naprawdę gracie dla czystego funu, rozrywki płynącej z każdej podjętej decyzji, każdego zadanego ciosu czy użytego czaru, to wyłączcie w Guide Buttonie powiadomienia o osiągnięciach. Kiedy przechodziłem grę po raz pierwszy, nie chciałem oglądać się za osiągnięciami, a że jest ich dużo, to same wpadały. Do tego stopnia mnie to zaintrygowało, że przestałem grać dla założonych wcześniej zasad moralnych, tylko prostą drogą zdobywałem osiągnięcia. Kiedy po paromiesięcznej przerwie powróciłem do Fable2, ze zdobytymi już osiągnięciami, ujawnił się prawdziwy czar tej gry, ta magia, która przyciąga na długo. Zacząłem grać naprawdę, nie dla udawanych osiągnięć i podjęte decyzje naprawdę mnie usatysfakcjonowały jako gracza. Nie muszę chyba dodawać, że kiedy przeszedłem grę po raz pierwszy, nie pamiętałem z niej praktycznie niczego? Tak więc, jeszcze raz apeluje o wyłączenie powiadomień, dla czystego funu, bo gra jest tego warta. Teraz powracając do recenzji: na czym więc polega największa zaleta tej gry? Pomimo bardzo krótkiego wątku fabularnego( raptem dwa dni na przejście gry „ po najmniejszej linii oporu”), mamy ogromnie rozbudowany świat gry. Co prawda sama interakcja z NPC’ami może pozostawiać niesmak( ograniczamy się tylko do gestów typu pokazanie środkowego palca, wyśmiewanie się, taniec, pokazanie kciuka w góre itd itp), tak już to co możemy wogóle zrobić... wykracza dość daleko poza wszystko co do tej pory zostało wydane. Możemy na przykład stać się magnatem nieruchomości, mając wykupione wszystkie tawerny, sklepy w świecie gry a nawet zamek Fairfax. Możemy pracować dla zarobienia dodatkowej forsy, możemy kupić i zdobić swoje mieszkanie, zmienić całkiem wygląd, włosy, makijaż, tatuaże, czy wreszcie zawrzeć związek małżeński i mieć dzieci. Przy okazji możemy się upijać w barze czy być bigamistą; nawet homoseksualizm występuje w grze. Możliwości jest od groma i w tym świecie nawet po skończeniu gry na 100% zawsze coś pozostanie do zrobienia. A do kompletnego ukończenia gry potrzebna jest spora eksploracja terenu, ponieważ do odnalezienia mamy kilkadziesiąt kluczy potrzebnych do otwierania specjalnych skrzynek, zakopane skarby( chociaż zakopaną prezerwatywę skarbem bym nie nazwał...) czy demoniczne wrota, znane z pierwszej części. Żeby je otworzyć trzeba spełnić ich żądania, czasem zechcą, żeby zagrać na lutni, innym razem, żeby wykonać odpowiednie gesty. Skrywają w swoich wnętrzach zazwyczaj ciekawe przedmioty, albo po prostu pomieszczenia, jak oaza spokoju Bohaterów ze Starego Królestwa. Dla wyjątkowo wytrwałych polecam szukanie gargulców, są one rozsiane po całym Albionie, ale ich odnalezienie jest tego warte. Ale, nie zapominajmy, że Fable 2 to przede wszystkim bardzo rozbudowana, ale wciąż, gra RPG, znanego twórcy, który znany jest z mieszania w utartych już formułach. Na początku gry dostajemy psa- swoim nosem potrafi wyczuć skarby zakopane pod ziemią, wrogów czających się nieopodal, jak będzie potrzeba to i przy gestach pomoże. Fajna sprawa, szczególnie, że nie przeszkadza nam w zabawie i możemy zwiększać jego umiejętności kupując odpowiednie książki. Co zaś się tyczy doświadczenia, jest ono całkowicie odmienne od tego znanego z... jakiegokolwiek RPG’a. Nie awansujemy poziomami, tylko zbieramy kulki po pokonaniu wrogów symbolizujące punkty doświadczenia i wydajemy je wedle uznania. Mamy podział na 3 zasadnicze grupy( Siła, Umiejętności i Wola) i doświadczenie ogólne, które używamy dodając do jednego z powyższych, gdy nie starcza nam na jakiegoś perka. Co ciekawe, po osiągnięciu odpowiednio wysokich poziomów nasza postać zmienia wygląd( na przykład awansując siłę mamy bardzo przypakowanego gościa, awansując umiejętności jesteśmy wyżsi, a dodając punkty do Woli nasza postać ma bardzo widoczne, świecące rozstępy na ciele). Ale, w porównaniu do Jedynki mamy mniej możliwości kształcenia bohatera, widać to szczególnie w czarach. Nie można na przykład używać summonów jak w w 1 tylko poległego w walce eNPCa, w dodatku na krótki odstęp czasu. Kolejnym dużym minusem jest Casualowość, bo po co możemy łazić i kopać tyłki bandytom( których i tak załatwimy w mgnieniu oka), jak za 10’000 złota dostajemy eliksir dodający 65’000 do ogólnego expa? Za duże ułatwienie, bo zarabiać ponad 12’000 na 5minut w tej grze jest bardzo łatwo, szczególnie kiedy nie dbamy o statystyki i ustawiamy wysokie ceny w naszych sklepach. Skoro jesteśmy już przy temacie casuali, to nie sposób nie wspomnieć o walkach: owszem są one ładne, dynamiczne, i czasem dostajemy nerwówki ładując czar do wyższych poziomów, ale to i tak jest za łatwe. Możemy spokojnie z pistoletu wybić grupkę bandytów ze znacznej odległości, nawet jak podejdą wystarczy jakiś szybki tasak czy katana i po problemie. Schody zaczynają się dopiero jak nie wydajemy za dużo na doświadczenie, bo wyższe poziomy umiejętności zmieniają nasz wygląd i nie zawsze musi on być „sexi” na 4 levelu budowy ciała. Więc bez ulepszeń do siły czy woli grać się będzie na poziomie „lekko wymagającym”, aczkolwiek jeśli tylko będziecie bacznie obserwować pasek życia i w odpowiednim momencie zażywać potionów to będziecie rzadko korzystać z fiołek wskrzeszenia. A poza walkami? Niestety, też jest za łatwo i to widać. Jeśli grałeś w Fable 1 i chciałeś zawrzeć związek małżeński to wiesz, jak trudno do tego doprowadzić. Godziny spędzone na wręczaniu prezentów, poznawaniu gustów i ulubionych gestów wybranki na pewno utkwiły wam w pamięci. Tutaj sprawa jest zgoła odmienna: mamy napisane jak na dłoni co dana osoba lubi, czego nie, nawet są 3 suwaki oznaczające jak nas lubi, czy się nas boi i jak jesteśmy pobożni według niej. I to jest nawet miły dodatek, gdyby nie to, że każde nasze, dosłownie i w przenośni, pierdnięcie odbije się echem po całym Albionie z prędkością szybszą niż rozchodzą się plotki po polskich wsiach; na dodatek siła naszych wpływów na osoby, nawet po pokazaniu gestu kciuk w górę, jest ogromna i naprawdę wystarczy chwila, aby dana osoba nas pokochała( albo znienawidziła, w zależności od intencji). W teori brzmi fajnie, w praktyce po skończonej grze jako dobry albo nawet neutralny gracz mamy połowę mieszkańców uganiających się za nami z czerwonymi sercami, oznaczającymi miłość. Co w tym złego? Ano to, że po wstąpieniu w związek małżeński możemy tylko czekać aż żona/mąż odejdzie od nas, bo będzie sądził, że mamy kogoś na boku, nieważne, jak słuszne będą te oskarżenia. Ostatnią znaczącą wadą jest największa zmora graczy: wszechobecne bugi. Pal licho, jeśli ktoś nam zablokuje przejście, menu przytnie na dobrą chwilę, ale jeśli zrobimy coś nieprzewidzianego w grze i uniemożliwi nam to jej skończenie, to już nie jest dobrze. Na przykład, w misji, w której poznajemy pierwszego bohatera nie możemy wyjść z miejsca objaśnienia celów, inaczej zatniemy się na amen. Albo pod koniec gry, dokładnie ostatnia misja, jeśli przy okazji powrotu do zleceniodawcy aktywujemy inną misję( chodzi o drugą z braćmi Sam i Max, tą z uratowaniem miasta przed Banshee ) nie będziemy mogli ani ukończyć tej pierwszej, ani drugiej, bowiem postać nie będzie chciała wyciągnąć broni, użyć czarów czy nawet otworzyć drzwi. Niestety, ale poza miasto też nie wyjdziemy. Z innych, mniej upierdliwych ale znaczących bugów, zaraz po kupieniu zamku Fairfax nie polecam od razu wprowadzać się do niego z rodziną, ponieważ po nabyciu go i przespaniu się w nim nasz współmałżonek... zniknie. Radziłbym więc pierwszą noc spędzać w samotności. Na szczęście ostatnio wpadło parę łatek do Fable2, więc może w chwili, gdy czytacie te słowa te błędy przestały istnieć, niemniej jednak pierwsza wersja gry była niemiłosiernie zbugowana.
Na szczęście kiedy już zatracimy się w tej epickiej przygodzie, te wszystkie niedogodności, uproszczenia zaczną mieć marginalne znaczenie. Bo Fable to przede wszystkim przygoda, którą chce się przeżyć parę razy, na wszystkie możliwe sposoby, to jest właśnie ten geniusz, kawałek serca, który Molyneux wkłada w każdą swoją grę. I nieważne, ile błędów i ułatwień wymienię, to i tak nie będą one w stanie nawet częściowo przesłonić przyjemności, jaką daje samo granie, te od picu, jak łażenie i kupowanie nieruchomości, upijanie się w knajpach i atakowanie bandytów jak i te na serio, związane bezpośrednio z linią fabularną. Kiedy już załapiecie tego bakcyla, naprawdę trudno będzie wam się uwolnić od tej gry.
Jak większość z was wie, uzbrojenie w Fable 1 do tych najgorszych nie należało, ale na pewno utkwiło wam w pamięci nazwanie czegoś tylko trochę węższego od miecza dwuręcznego Kataną. W kontynuacji na szczęście takich pomyłek już nie ma, Katana to Katana, a miecz dwuręczny to miecz dwuręczny. Same zaś bronie zostały podzielone ze względu na szybkość ataku: Wolne i obuchowe obrażenia zadają młoty i buzdygany, szybkie i normalne obrażenia, najczęściej sieczne, zadają Katany, Miecze i Tasaki. Pozatym mamy podział jakości uzbrojenia, począwszy od broni zardzewiałej, po stalową, a na mistrzowskiej skończywszy. Jak i w jedynce, tak i tutaj mamy możliwość korzystania z broni dalekiego zasięgu. Mamy więc różnego rodzaje kusze, pistolety i karabiny, rzekłbym, że ich różnorodność robi wrażenie i naprawdę jest w czym wybierać. Jeżeli ktoś chce załatwiać wrogów z dalekiej odległości, wręcz stworzony dla niego jest mistrzowski karabin skałkowy, z obrażeniami porównywalnymi do garłacza. Jeżeli atakujecie będąc parę metrów od przeciwnika, nie ma lepszej broni od mistrzowskiego pistoletu skałkowego, z bardzo krótkim czasem przeładowania i bardzo dobrymi obrażeniami. Jak zrobi się tłoczno, a akurat nie mamy czasu na naładowanie czarów do wyższych poziomów, wtedy wyciągamy garłacza. Dwa, trzy strzały i eNPCe leżą ogłuszeni na ziemi, gdzie dobija ich nasz pies. Jak i w większości znanych RPG’ów, tak i tu mamy możliwość modyfikacji niektórych broni, poprzez dodawanie usprawnień. Te można zasadniczo podzielić na 3 grupy: tańsze, żywiołowe i droższe. Te tańsze mogą być odpowiednikami tych droższych, ale nie zalecam ich stosować. Dlaczego? Ano dlatego, że ich użycie często oprócz korzyści przynosi także straty, jak utrata zdrowia, czy częstsze zdobywanie blizn. Do usprawnień tańszych należą też te związane z naszym bohaterem, jak na przykład usprawnienie „strach się bać”, które, założone w broni, wzbudza trwogę w każdej napotkanej osobie. Usprawnienia żywiołów to nic innego jak dodane obrażenia od tego żywiołu, niestety spotkałem się tylko z dwoma takimi ulepszeniami: dodającymi obrażenia elektryczne i od ognia. Natomiast na droższe usprawnienia składają się takie bonusy, jak zwiększone obrażenia, wysysanie zdrowia od przeciwników czy parę dodatkowych monet za zabójstwo. Niestety, ich cena wynosi od 7’000 złota w górę, więc trzeba opanować gospodarkę Albionu, żeby bez kompromisu można było sobie zafundować parę usprawnień. Poza tym, raz założonego usprawnienia nie można zdjąć, więc trzeba wybierać ostrożnie.

Teraz może słówko o grafice. Niestety, ale tutaj gra kuleje. Na szczęście wyłącznie w kwestiach technicznych, bowiem gra korzysta „tylko” z podrasowanego silnika z pierwszego Fable. Co za tym idzie, mamy takie niedociągnięcia jak momentami słabe tekstury, większe dropy wyświetlanych klatek na sekundę, lubiące się przyciąć na dłuższą chwilę menu, no i świat gry nie jest otwarty jak na przykład w Gothicu, tylko podzielony na dzielnice. Ale są one i tak dość duże, nie ma porównania do tych z pierwszego Fable. Gra nadrabia słabe technikalia pięknym, baśniowym klimatem, na każdym kroku widać kunszt twórców, nie znajdziemy tu niczego, co byłoby zrobione metodą „kopiuj- wklej”. Tu każdy domek, każdy bar, osobę czy nawet drzewo potraktowano indywidualnie, każde zawiera coś oryginalnego i wyróżniające go z tłumu. Nawet widać różnice w ilości książek na półkach między biedną starówką a bogatym rynkiem w mieście Bowerstone, o różnicach w ubiorze klas społecznych nie wspominając.
W kwestii audio gra też nie zawodzi. Szczęk broni, odgłosy ładowania i wystrzału broni są znakomite. Również dubbing trzyma poziom, bardowie ze swoimi dźwięcznymi głosami opowiadający o naszych wyprawach, zachrypnięci pijacy w knajpach, czy tajemniczy głos Teresy, to wszystko tworzy niebanalny klimat i widać, że gra była stworzona z duszą.

Na pewno atutem, który przemówi pozytywnie do osób, które chcą kupić Fable2 jest jej kinowa lokalizacja. Ta wypada bardzo dobrze, tłumacze starali się wyłapać klimat poprzez odpowiednią polszczyznę, nawet niektóre pieśni bardów są tak przetłumaczone, żeby się rymowały. Na pewno na plus można zaliczyć to, czego nie ma w wersji oryginalnej i dubbingu: rozróżnianie płci. Tam, gdzie w oryginale wystarczy tylko proste „Hero”, w polonizacji jest odpowiednio „Bohater”/„Bohaterka”. Większych błędów w tłumaczeniu też nie ma, udało się również zachować zabawne opisy przedmiotów, można powiedzieć, że tłumacze spełnili dobrze swoje role. Szkoda tylko, że twórcy nie postarali się o dubbing, na pewno wyszłoby to grze na dobre. Chociaż z drugiej strony, patrząc na polonizację Gothica3, mamy wrażenie, że tamtejsi autorzy spolszczenia poszli na łatwiznę, większość kwestii pozbawiona jest emocji, ba, niektóre wyglądają nawet na puszczone przez syntezator mowy, więc może to i lepiej, że w Fable2 dubbing jest oryginalny.

Czas już na podsumowanie. W mojej osobistej skali gra ta zajmuje naprawdę wysoką lokatę, gdzieś w pierwszej dziesiątce moich gier wszech czasów, jak i większość produkcji Molyneuxa. Niestety, a może stety, jako recenzent muszę spojrzeć na tą grę obiektywnym okiem i równie obiektywnie ją ocenić. Więc mamy tu do czynienia z grą, która praktycznie przechodzi się sama, wystarczą dwa dni, aby móc powiedzieć „ przeszedłem Fable2”. Czas jej przejścia jest jej największą wadą, podobnie jak liczne bugi i niekumaci przeciwnicy. Z większości walk wychodzimy bez szwanku, jeżeli mamy usprawnienie ghula to nawet nie użyjemy potionu, ponieważ za każde trafienie punkty życia ofiary zostaną nam przydzielone. Mamy też do czynienia z pewnego rodzaju sandboxem, praktycznie tylko od nas zależy co zrobimy dalej, możemy iść do baru czy pracy, pomagać pani archeolog, ewentualnie wykonać misję główną. Ale, z drugiej strony, światu grozi zagłada, Iglica Zniszczenia jest praktycznie skończona i gotowa do spełnienia żądania jej twórcy, a my upici lądujemy w łóżku z dwiema prostytutkami. Lekko ironiczne, ale to przez to, że gra nie wymusza na nas co zrobić dalej. Mocną stroną gry jest na pewno fabuła, ale opiera się na wytartym schemacie pasującym do praktycznie każdej gry, czyli zemście. Chociaż jest ona jednowątkowa, praktycznie bez większych zwrotów akcji, to i tak trzyma poziom i chcemy skończyć tą przygodę, żeby wiedzieć co będzie dalej. A co po dokonaniu zemsty? Zakładamy rodzinę, ustatkowujemy się, czasem pomożemy ubić bandytów. Prawie jak simsy, ale zakładam, że tylko około 20% graczy będzie dalej kontynuować przygodę, dla nich przewidziane są 2 dodatki i parę dodatkowych misji. Jak w każdą grę Molyneuxa, tak i w tą warto zagrać, szczególnie, że ostatnio pojawiła się kusząca edycja Game Of The Year Fable2 zawierająca 2 dodatki z rynku, dzięki czemu i tak długi dość długi czas grania( na przejście gry na 100%) wydłużymy o kolejne godziny.

Grafika: 9
Dźwięk: 8
Grywalność: 9
Ogółem: 9-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz