środa, 30 grudnia 2009

PES 2010 - recenzja w wersji nieocenzurowanej

We love soccer. Tak witała nas pierwsza kopanka ze stajni Konami, ISS Deluxe na SNES’a. Przez blisko 16 lat od jej wydania nic się nie zmieniło: KCET dalej kocha swoją grę i inwestuje w jej rozwój, z tym wyjątkiem, że w ciągu ostatnich lat znikoma pozycja FIFY stała się dominująca, a Konami stara się przywrócić grze nie tak znowu dawną świetność poprzez wprowadzanie wielu zmian. Ich ostatnim dziełem jest PES2010, którego to właśnie recenzuje, także zapraszam do lektury

Na początek może słówko o samej mechanice gry, która jest niemałym zaskoczeniem. Po dość dynamicznym PES’ie 2009 dostaliśmy w łapy „mułowatą” edycję z numerkiem 2010. Nie żebym specjalnie narzekał, ale dynamika gry wyraźnie spada w dół, o wymianie szybkich podań rodem z pesów 3/4/5 możemy tylko pomarzyć. Niestety, nie idzie za tym dokładność zagrań: rzekłbym nawet, że mamy tylko nieco więcej niż 50 procent szans że nasze podanie trafi do właściwego adresata. W skrajnych przypadkach, gdy atakujemy 3 piłkarzami ustawionymi w jednej lini, sami biegnąc flanką, po naciśnięciu podania piłka poleci do piłkarza biegnącego najdalej. To już jest absurd! Przez to w grze skill schodzi na dalszy plan, możemy strzelić bramkę zupełnie przypadkiem oddając strzał z dystansu, albo ją stracić, przez to, że nasz obrońca zamiast wybić piłkę sprzed pola karnego będzie ją holował. Ale, o ironio, w PES’a ciągle chce się grać, czy to z kumplami przy piwku( gra się wyśmienicie do tego nadaje, bo nie ma nic lepszego niż wyśmianie kumpla który z 5 metrów nie trafia do pustej bramki), czy samemu obrabiając nową Master Ligę. W niej właśnie zaszło najwięcej zmian: dostaliśmy tryb menedżerski z prawdziwego zdarzenia, czyli musimy ustawiać budżet klubu poprzez wybór trenerów, podpisywać kontrakty reklamowe, ustawiać indywidualne treningi dla graczy. Pozatym każdemu graczowi możemy przypisać tak zwane skill cards, czyli coś na wzór special skill z poprzednich pesów. Albo nawet zmienić pozycję, tyle że taki trening trwa 10 kolejek, i w jego trakcie nasz zawodnik nie może brać udziału w meczach. Nastąpiło też najważniejsze: tryb Ligi mistrzów i Ligi Europejskiej został wszczepiony w master ligę, wraz ze wszystkimi jego następstwami, czyli hymnem, flagą i tablicami wyników. Miód, nie ma nic lepszego od usłyszenia hymnu Ligi kiedy po ciężkim sezonie, kiedy wreszcie sięgnęliśmy po najbardziej z prestiżowych pucharów piłkarskich.
Powracając jeszcze do Gameplayu, zmniejszył się drastycznie handicap, jaki dzielą najmocniejsze zespoły z tymi najsłabszymi, a to za sprawą... biegu. Teraz już nie wystarczy zapierdalać Robinho/ Adriano po skrzydle, by puścić idealnego krossa na głowę nadbiegającego CF’a. W tej edycji nawet oni zostaną poskromieni przez ... bocznych obrońców Wisły. Czy przez to gra stała się bardziej defensywną ? Nie powiedziałbym. Na pewno jest bardziej agresywna, kiedy będziemy się próbowali przedrzeć sami pod pole karne zaraz nadbiegnie 2 pomocników i 2 obrońców, żeby nam odebrać piłkę. Na dodatek zmniejszyła się częstotliwość faulów, te, za które w poprzednich PES’ach dostalibyśmy co najmniej żółtą kartkę, tutaj już nie istnieją... Podczas gry często możemy się czuć jakby twórcy czerpali inspirację z boisk ligi Szkockiej, gdzie walki na boisku są często spotykane, a sędziowie przyzwyczajeni do takich zdarzeń rzadko sięgają po gwizdek. Kolejnym elementem wartym nadmienienia jest totalna kontrola zawodnika w 360 stopniach. Jest to element co prawda do poprawy, bo w pełnym biegu dalej mamy 16stopniowy zakres poruszania się, jak i trzymając przycisk dryblingu, ale w normalnych warunkach.. sprawdza się wyśmienicie. Już nie musimy tracić pozycji, mijając nogę „wślizgującego się” nam zawodnika o 45 stopni w lewo i prawo, tylko wystarczy wychylić lekko gałkę, żeby nasz grajek wyminął go o milimetry, nie tracąc przy tym dogodnej pozycji. Super bajer, dryblingi dzięki tej opcji to przyjemność, nie ograniczamy się już do skośnych rajdów, byle tylko wykiwać obrońcę.
Teraz zaś kwestia licencji... niestety. Zacznę może od atutów: mamy Wisłę. I jest nawet polska kwestia na fladze, a brzmi ona tak: „Do boju marsz!”. Cóż, zawsze lepsze to, niż „jebać, jebać PZPN”. Na tym atuty się kończą, bowiem w Wiśle dalej gra Niedzielan, który to od początku tego sezonu jest zawodnikiem Chorzowskiego Ruchu. I to dopiero początek góry lodowej.. Bardzo dobry Obraniak jest wciąż Francuzem, ba, nawet reprezentował ten kraj w symulacji trybu Master League. I najgorsze jest to, że nie można zmienić narodowości piłkarza, a to już jest przesada. Zawodnicy innych krajów też nie grzeszą aktualnością, zobaczymy czy obiecana łata coś poprawi, jak na razie musimy się użerać z tym co mamy. Kluby ligi angielskiej też już standardowo obcięte, 2 pełne licencje dla ManU i Liverpoolu. Tak się nie robi, szczególnie, że gra ma w nazwie „Pro”.

Grafika w tym pesie jest na pewno jego atutem. Atmosfera, jaka towarzyszy grze jest niesamowita ! Scena skupienia się zawodników w tunelu, hymn odgrywany podczas Ligi Mistrzów, zbliżenie na kluczowych graczy i wreszcie pierwszy gwizdek.. Ile ja bym dał, żeby móc Wam opisać dokładnie w Wordzie moje pierwsze wrażenie po włączeniu gry. To jest to co kocham w PES’ie i co z roku na rok jest poprawiane... magia. Niestety, podczas meczu jest już tylko dobrze. Co prawda atmosfera towarzyszy nam cały czas, mamy mikrofony rozsiane dookoła stadionu, kibice śpiewają przyśpiewki klubowe( chociaż tu daleko do PES’a 6, gdzie kibice darli się na przykład : „Ave Juve! Ave Del Piero!”) i wywieszają bandy w swoich językach, ale już sama animacja podczas meczu jest słabiutka. Piłkarze czasem dziwnie podrygują, zdarzają się przenikania tekstur, ale za to animacja trzyma stały poziom 30fps. No, ale to wszystko wina starego silnika, Konami powinno się skupić teraz na nowym silniku, jeśli chce coś jeszcze zdziałać na polu next genów.

Dźwięki są słabe... poza hymnem ligi mistrzów i przyjemną muzyką w tle menu niczym w sumie nie zachwyca. I tak, komentarz mamy zeszłoroczny( co może nie jest aż taką wadą, gdyby nie fakt, że kwestie nie zmieniają się od lat), dziwne odgłosy piłkarzy i piłki odbitej od buta/ poprzeczki/słupka również. W tej kwestii brak innowacji.

Podsumowując, PES2010 jest innowacyjny. Co nie znaczy: najlepszy. Mamy wprowadzenie 360 stopniowego kierowania postacią, zmniejszył się handicap drużyn, ale za to dostaliśmy debilne krótkie podania, bardzo wolne tempo rozgrywki i po raz kolejny brak licencji. Jak na razie jest „tylko” dobrze, wystarczy parę drobnych kroczków, aby PES mógł wrócić na tron.

Oceny:
Grafa: 9
Dźwięk: 6
Grywalność:9
Ogółem 8.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz